środa, 5 kwietnia 2017

Prawdziwa księżniczka

Dorota Dankowska

 Prawdziwa księżniczka

Na motywach baśni H.CH. Andersena

pt. „Księżniczka na ziarnku grochu"

WYSTĘPUJĄ:
·       Król,
·       Królowa,
·       Królewicz,
·       Księżniczka,
·       Ochmistrz,
·       Dama 1
·       Dama 2
·       Dworzanin 1
·       Dworzanin 2



DEKORACJA: komnata królewska, pośrodku stoją dwa trony.


REKWIZYTY: buława królewska, stolik, zastawa śniadaniowa, serweta, cztery krzesła, pudełeczko, ziarenko grochu, 8 portretów księżniczek.
 SCENA 1


Do komnaty królewskiej wchodzi Król i Królowa.

Król:
Moja droga! To jest nie do pomyślenia. Czas nadszedł. Nasz syn musi się ustatkować. Powinien się ożenić....

Królowa:
Wiem, wiem. Stara się przecież. Szuka tej prawdziwej, najprawdziwszej księżniczki.

Król:
Nie rozumiem, co to znaczy „najprawdziwszej księżniczki”? A te co tu przyjeżdżają, to są sztuczne, czy jak? Jak on zamierza rozpoznać tę najprawdziwszą?

Królowa:
O to się nie martw. Jest na to sposób. Tylko musi przyprowadzić kandydatkę do testu.

(Król uderza buławą o podłogę trzy razy stukając. Do komnaty wchodzi ochmistrz królewski.)

Ochmistrz:
Słucham najjaśniejszy panie.

Król:
Powiedzcie ochmistrzu, cóż teraz porabia mój syn, Królewicz?

Ochmistrz:
Przegląda przysłane portrety księżniczek z różnych stron świata, najjaśniejszy panie.

Królowa:
A widzisz? Królewicz wziął na serio, co mu powiedziałeś. Możesz być dumny z syna. Chodźmy do niego, pewnie przyda mu się nasza rada.

(Schodzą ze sceny.)

SCENA 2


(Do komnaty królewskiej wchodzi Królewicz, damy dworu i dworzanie, którzy usługują Królewiczowi podają, to odkładając portrety księżniczek.)

Królewicz:
Nie, ta to na pewno nie jest księżniczką. Spójrz, jak ona wygląda?

(Damy dworu chichoczą. Śmieją się również dworzanie. Królewicz przy pokazywanych portretach stroi dziwaczne min, dzięki czemu wszyscy się doskonale bawią.)

Królewicz:
Albo ta! Czy prawdziwa księżniczka może mieć taki kartoflowy nos?

Dama 1:
Wasza wysokość, a może ta?

Królewicz:
Kogo mi tu proponujesz? Ta? To szkielet chodzący. Nie! Tfu! Nie gustuję w takich damach.

Ochmistrz:
Król i Królowa.

(Do komnaty majestatycznym krokiem wchodzi królewska para.)

Królowa:
Witaj mój synu.

Królewicz:
Witaj matko.

Królowa:
Doszły nas wieści, że wybierasz kandydatkę na żonę.

Królewicz:
Staram się, ale...
Spójrzcie sami ( wskazuje na portrety) , czy tak wyglądają prawdziwe księżniczki.?


Król:
To tylko portrety. Jak po nich możesz poznać czy księżniczka jest prawdziwa, czy nie?

Królowa:
Ojciec ma rację. Portret nie pokazuje wszystkiego.

Królewicz:
To co mam robić? Skoro mam się ożenić, to muszę znaleźć tę prawdziwą księżniczkę.

Król:
Musisz odwiedzić część tych panien, niektóre z nich zaproś do pałacu.

Królowa:
Na pewno któraś  jest tą prawdziwą księżniczką.

Królewicz:
A zatem wyruszam z samego rana.


SCENA 3

( W komnacie królewskiej Król i Królowa wraz ze służbą oczekują na wieści od syna. Damy dworu i dworzanie tańczą menueta. Król i Królowa siedzą na tronie)

Król:

Ochmistrzu! Wyjrzyjcie przez okno, może już przyjechał?


Ochmistrz:
Nie, to nie on!

(Tancerze przestają tańczyć i wszyscy głośno wzdychają.)

Wszyscy:
Och, nie on!

Król:
Dlaczego tak długo nie wraca?

Królowa:
Bądź cierpliwy mój mężu. Wróci, na pewno wróci!

Wszyscy:
Wróci z przyszłą żoną. Prawdziwą, najprawdziwszą księżniczką!

Król:
( rozmarzony)
I wyprawimy wesele! Huczne wesele! I urodzą się wnuki....

Królowa:
Coś usłyszałam. Przyjechał?

( Wszyscy podbiegają do okna)

Dworzanin 1:
Nie, najjaśniejsza pani. To nie on!

Damy dworu:
Och, nie on, szkoda!

Królowa:
Ale teraz moje serce mi podpowiada. Wraca mój syn!

Król:
Tak, poznaję ten dźwięk! To na pewno Królewicz!

Damy dworu:
Tak, tak, to Królewicz nasz!

Dworzanie:
Krok jego szybki i żwawy

Damy dworu:
Pewnie dobre wieści niesie.

(Do komnaty wchodzi Królewicz. Klęka przed ojcem i matką na dowód szacunku)

Królewicz:
Ojcze, matko! Nie mam dobrych wieści. Kandydatki na żonę nie znalazłem.

Damy dworu:
To straszne!


Dworzanie:
I smutne.

Król:
Co? Tyle jeździłeś po świecie i teraz mi mówisz, że nigdzie nie ma prawdziwej księżniczki? To jakaś bzdura!

Królowa:
Ależ mój mężu! Uspokój się, Złość nie jest dobrym doradcą.

Król:
Masz rację moja Królowo. Jutro sam wybiorę żonę dla syna, a decyzja moja będzie nieodwracalna. Co tak okiennice trzaskają?

Ochmistrz:
Burza idzie Królu. Trzeba zabezpieczyć okna i drzwi.

Damy i dworzanie:
Już biegniemy, już biegniemy!

SCENA 4

(W komnacie siedzą Król , Królowa i Królewicz)

Królowa:
Ale leje! Dawno nie było takiej ulewy!

Król:
I burzy, kochana i burzy!
(Uderza piorun. Król i królowa krzyczą i chowają się pod tron.)

Królewicz:
Niebo się złości, że ojciec żonę mi będzie wybierać.

Król:
Skoro syn nie potrafi, to ojciec go wyręczy.

(Słychać łomotanie do drzwi.)

Królowa:
Słyszycie? Ktoś puka do naszej bramy?

Król:
Dlaczego nie otwierają?

Królewicz:
Zamek wielki. Okiennice zamykają.

Król:
W takim razie sam idę otworzyć.

Królowa:
Ja idę z tobą!

Królewicz:
A ja z wami!


SCENA 5

(Królewska rodzina wprowadza do komnaty dziewczynę)

Królowa:
Dziecko drogie! Cała jesteś przemoczona. Kto to wybiera się w podróż w taką pogodę.

Księżniczka:
Deszcz mnie zaskoczył. A byłam tak blisko.
Król:
Blisko, czego?

Księżniczka:
Tego zamku.

Królewicz:
Mam rozumieć, że do nas przyjechałaś?

Księżniczka:
Tak. Słyszałam, że  poszukiwana jest prawdziwa księżniczka. Więc jestem.
(Kłania się pięknie)

Królewicz:
(Przygląda jej  się uważnie z każdej strony.)
Ty masz być tą prawdziwą księżniczką? Ty?

Księżniczka:
Ja nie mam być, ale jestem prawdziwą, najprawdziwszą księżniczką.

Królowa:
Porozmawiamy o tym później, to znaczy jutro. A teraz czas na odpoczynek.
(Królowa klaszcze trzykrotnie w dłonie. Do komnaty wchodzą damy dworu.)
Trzeba przygotować Księżniczce spanie. Przygotujcie dwadzieścia materacy i dwadzieścia puchowych pierzyn oraz kąpiel. Nasz gość jest przemoczony i zmęczony.
(Damy dworu wychodzą razem z księżniczką. Królowa spod tronu wyjmuje pudełeczko i pokazuje mężowi i synowi)

Królewicz:
Matko! Dwadzieścia materacy i pierzyn puchowych? Czy to nie przesada?

Król:
Myślę, że trochę przesadzi łaś, uważam, że...

Królowa:
Wierzcie mi, że tak trzeba. Zaraz się przekonamy, czy dziewczyna jest prawdziwą księżniczką. To jedyny sposób. Mnie też tak sprawdzano.

Król i Królewicz:
Jak?

Królowa:
A tak. (Wyjmuje z pudełeczka ziarnko grochu)

Królewicz:
Co to?

Król:
To ziarenko grochu! Wybacz kochanie, ale nic nie rozumiem. Co ziarenko grochu ma wspólnego z księżniczką!

Królowa:
A ma! Wkrótce się o tym przekonacie. A teraz idę wypełnić swoje zadanie. Dobranoc.

SCENA 7

( Do komnaty dworzanie wnoszą stół i cztery krzesła. Damy dworu nakrywają do śniadania. Następnie stają za stołem i czekają na rozkazy. Do komnaty wchodzi rodzina królewska. )


Król:
Twoja matka drogi synu jest dzisiaj niezwykle tajemnicza.

Królowa:
(Do dam dworu)
Czy Księżniczka już wstała?

Dama 2
Tak miłościwa pani.

Królowa:
Poproście ją na śniadanie.

Dama 1 :
Już to zrobiłam. Zaraz przyjdzie.

( Wchodzi Księżniczka, zasiada do stołu wraz z rodziną królewską.)

Królewicz:
Jak się dziś spało?

Księżniczka:
Fatalnie. Coś mnie uwierało i gniotło. Cała jestem w sińcach.

Król:
Też coś! Miałaś przecież dwadzieścia materacy i dwadzieścia pierzyn puchowych. Przecież nawet ja tak nie sypiam.

Księżniczka:
Cóż. Kiedy ja naprawdę jestem cała posiniaczona.

Królowa:
Wystarczy! ( Wstaje od stołu i podchodzi do dziewczyny.)Mężu, synu, oto najprawdziwsza księżniczka. Tylko bowiem prawdziwą księżniczkę przez dwadzieścia materaców i dwadzieścia puchowych kołder uwierać będzie to niewinne ziarnko grochu. A zatem drogi synu – znalazłeś prawdziwą księżniczkę.

Król:
I możesz się żenić

(Królewicz podchodzi do Księżniczki)

Księżniczka:
Mówiłam przecież.

Królewicz:
Ale teraz mam pewność

Król:
Dzieci, kochane! Lecę szykować weselisko!









wtorek, 4 kwietnia 2017

Rada Czarodzieja Śmiecha

Dorota Dankowska

 Rada Czarodzieja Śmiecha

 Występują:
·       Marek
·       Kotek
·       Piesek
·       Wrona
·       Czarodziej Śmiech
·       Duchy –Śmiechy 1, 2, 3
·       Chatka –śmieszka
·       Drzewa



SCENA 1

Na scenę wchodzi Marek. Jest smutny. Głowę ma spuszczoną. Głośno wzdycha. Wreszcie siada na przydrożnym kamieniu. Chowa głowę w dłonie. Przybiegają do niego Kotek i Piesek.

KOTEK
Mareczku, Mareczku, podrap mnie za uszkiem. ( Kotek łasi się koło chłopca, ale ten nie zwraca na niego uwagi)

PIESEK
Odejdź! Nie widzisz, że Marek nad czyś rozmyśla?

KOTEK
Rozmyśla? Nad czy można tak długo myśleć? Czy ty wiesz, ile on czasu tu siedzi?

PIESEK
No, ile?

KOTEK
Długo! Godzinę, pięć godzin. Nieważne. Długo! Nie spotkałem nikogo, kto siedziałby tak długo w bezruchu!

(Marek podnosi głowę i głośno wzdycha.)

KOTEK
Widzisz? Coś mu dolega?

PIESEK
Od razu coś musi dolegać! Co to, już wzdychać sobie nie można?

KOTEK
Moja kocia intuicja mi podpowiada, że dzieje się coś złego. A ja zwykle się nie mylę.

PIESEK
Zwykle? Może tym razem się mylisz.

( Marek zaczyna głośno szlochać. Kotek znacząco spogląda na Pieska. Ironicznie się uśmiecha i kiwa głową.)

PIESEK
Chyba masz rację. Zaraz się przekonamy. ( Podbiega do Marka.) Mareczku pobawimy się?

MAREK
Odejdź! Nie teraz.

KOTEK
Co ci jest?

MAREK
Smutno mi! Tak bardzo mi smutno! (Zaczyna płakać.)

PIESEK
Tego już za wiele. Musimy go jakoś rozweselić. Na pewno zdarzyło się coś strasznego. Marek nigdy nie płacze.

KOTEK
A nie mówiłem? Moja intuicja nigdy się nie myli.

PIESEK
Nie czas teraz na morały.

(Nadlatuje wrona. Głośno kracze. Krąży wokół Marka, Kotka i Pieska.)

WRONA
Krrra, kra, kra..... Klasyczny przypadek.
PIESEK
Klasyczny przypadek? Jaki przypadek?

KOTEK
No właśnie? Jaki przypadek?

WRONA
Mareczek odbył spotkanie. Kra, kra, kra....

KOTEK
O jakim ty spotkaniu mówisz?

PIESEK
Z kim się spotkał?

WRONA
Ze Smutkiem.

KOTEK I PIESEK
Ze Smutkiem?

WRONA
Widziałam go. Przechodził niedawno. To takie licho, co z otchłani wyszło. Wszystko, co spotyka na swojej drodze traci barwę. Staje się ponure, szare lub czarne. A człowiek robi się smutniejszy, smutniejszy. Nie je, nie śpi, marnieje w oczach.

KOTEK
Smutek zaczarował naszego Mareczka?

PIESEK
Nie je, nie śpi..... Zaraz się przekonamy. (Podbiega do Marka)
Mareczku! A może coś przekąsimy? Czekoladkę?

MAREK
Zostaw mnie. Nie mam ochoty!

KOTEK
Mareczku, to twoja ulubiona, z orzechami.....

(Marek przecząco kręci głową i kryje twarz w dłoniach.)

KOTEK
Jest gorzej niż myślałem.

PIESEK
Nie możemy pozwolić, aby nasz przyjaciel zamartwił się na śmierć. Musimy go rozweselić.

KOTEK
Tylko jak?

PIESEK
Wiem! Ma łaskotki! Połaskocz go swoim ogonem. Zaraz się roześmieje.

(Kotek podchodzi do Marka i łaskocze go, ale chłopiec nie reaguje)

PIESEK
To już nie mam pomysłu....

KOTEK
Znasz przecież tyle sztuczek. Pamiętasz. Mareczek zawsze się z nich śmieje.

PIESEK
Spróbuję. Ale ty mi pomożesz.

(Wygłupiają się. Tańczą, turlają się, robią śmieszne miny. Chłopiec nie reaguje. Wzdycha głośno i znowu popłakuje. Za to śmieje się wrona. Pokrakuje radośnie, bije brawa.)

KOTEK
Aż serce się kraje, kiedy przyjaciel jest taki smutny.

PIESEK
To prawda. Musimy coś zrobić.

KOTEK
Ale co?

WRONA
Widać długo ze smutkiem rozmawiał. Mocny czar smutkowy go opanował. Oj, chyba na nic wasze starania. Nikt go nie rozweseli. Będzie się martwił, martwił aż....

PIESEK
Przestań krakać Wrono! Nie pozwolimy na to!
KOTEK
Nie pozwolimy! Mareczek jest naszym przyjacielem.

WRONA
To chyba musicie się udać po pomoc do Czarodzieja Śmiecha.

KOTEK I PIESEK
Do kogo?

WRONA
Wyraźnie chyba mówię. Do Czarodzieja Śmiecha.

KOTEK
Nigdy nie słyszałem o takim czarodzieju.

PIESEK
O wielu rzeczach nie słyszałeś. Wrono, a gdzie go szukać?

WRONA
Nie wiem. Wiem tylko, że mieszka w chatce na kurzej stopce, która śmieszy.

KOTEK
To jak mamy go odnaleźć, skoro nic nie wiemy?

PIESEK
Kiedy ruszymy w drogę to na pewno się dowiemy.

KOTEK
No to idziemy. Wrono, czy możesz tu posiedzieć z Mareczkiem do naszego powrotu?

WRONA
Żartujesz chyba? A kiedy wrócicie? Nic z tego! Mogę tu przylatywać, co jakiś czas, ale siedzieć nie będę!

PIESEK
Dobre i to! Chodź Kotku. Nie trać my czasu!

(Kotek i piesek schodzą ze sceny. Marek przesuwa się na jej brzeg i siedzi w bezruchu. Następuje zmiana dekoracji.)

SCENA 2

Na scenę wchodzi Czarodziej Śmiech. Wszystko dookoła się trzęsie ze śmiechu. Słychać głośne śmiechy. Czarodziej zaczyna śpiewać piosenkę:

Zbuduje chatkę na kurzej stopce.
Nie będę w tej chatce mieszkał sam.
Będą się wszyscy dziwowali,
Skąd ja taką chatkę mam.
Będą się wszyscy szczerze śmiali
Bo wszystkim beczkę śmiechu dam.

Będzie to chatka śmieszka,
Bo śmiech w niej zamieszka.
Bo kto się zdrowo śmieje,
Ten z dnia na dzień młodnieje.

( Na scenie pojawia się chatka na kurzej stopce, a z nią Duchy Śmiech, które biegają po scenie śmieją się i rozśmieszają widownię.)

CZARODZIEJ
No i gotowe. Podoba się wam moja chatka śmieszka?

DUCHY
Jeszcze jak! ( Śmieją się.)

CZARODZIEJ
Wystarczy! Śmiech to zdrowie, ale co za dużo, to niezdrowo.

DUCH ŚMIECH 1
A ta stopka! Nie mogę! Cha, cha, cha......

DUCH ŚMIECH 2
Czarodziej kładzie się do snu a chatka tańcuje, uuuu,cha, cha, cha....

DUCH ŚMIECH 3
Albo chce wejść do domu, a chatka w nogi..... cha, cha, cha.....

CZARODZIEJ
Cha, cha, ale śmieszne. Śmiejecie się od ucha do ucha, a chatka tylko mnie słucha. Chatko do mnie!

( Chatka przesuwa się podskakując i zatrzymuje się przed  Czarodziejem. Ten szepce jej coś do okna.)
CZARODZIEJ
No, Duchy – Śmiechy, a może chcecie zajrzeć do środka mojej chatki - śmieszki?

DUCHY
A musimy?

CZARODZIEJ
A czemu nie? Co tak posmutnieliście? Potrzeba wam napoju śmiechu, czy co?
Który pierwszy?

DUCHY 1 i 2 (wskazują na 3)
Ty!

DUCH 3
Znowu ja! Zawsze ja! (Wchodzi.) Ale cudne! Fantastyczne! Rewelacja!

Do chatki podbiegają pozostałe Duchy. Ale chatka ucieka. Czarodziej się śmieje.

CZARODZIEJ
I co? Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni!

Z chatki wychodzi Duch 3 i wszyscy śpiewają piosenkę:

Uśmiechaj się rano, uśmiechaj wieczorem, uśmiechaj przez cały dzień.
Do wróbli na dachu, dożycia, do słońca i do nas uśmiechnij się.
Uśmiech najkrótszą, najprostszą jest drogą do szczęści, do ludzkich serc.
Świat się piękniejszy otworzy przed tobą, gdy tylko uśmiechniesz się.

Czarodziej i Duchy – Śmiechy wchodzą do chatki.

SCENA 3

Na polanę Czarodzieja Śmiecha przybywają Kotek i Piesek.

KOTEK
To chyba tu!

PIESEK
Jesteś pewny?

KOTEK
Czy ja wiem? Kocia intuicja mi podpowiada, że to musi być tu. Czuję radość!
PIESEK
Jest! Jest! Widzisz? Jest chatka na kurzej stopce! Tu mieszka Czarodziej Śmiech!

KOTEK
Rzeczywiście! Chatka na kurzej stopce! No idź. Zapukaj do drzwi.

PIESEK
Dlaczego ja? A nie możesz ty?

KOTEK
Jesteś odważniejszy. Masz mocniejszy stuk ogonem.

Piesek podchodzi do chatki, a ona mu ucieka. Piesek zaczyna ją gonić. Za chatką biegnie również kotek. Śmieją się drzewa. Z chatki wylatują Duchy Śmiechy i głośno śmieją się.

PIESEK
To wcale nie jest śmieszne!

KOTEK
To jest nawet niegrzeczne!

PIESEK
My tu przychodzimy w poważnej sprawie, ba nawet bardzo smutnej...

KOTEK
I tak nas się wita

DUCHY – ŚMIECHY
Śmiej się kolego, nie pytaj, dlaczego! Kto się śmieje od tego szczęście promienieje!

PIESEK
Kiedy nam wcale nie do śmiechu.

KOTEK
I nie do szczęścia.

PIESEK
Przyjaciela od smutku musimy ratować

KOTEK
W Czarodzieju Śmiechu jedyna nadzieja!

Duchy rechoczą ze śmiechu. Z chatki wychodzi Czarodziej.

CZARODZIEJ
Czy ktoś mówił tu o smutku?

KOTEK
O tak! Smutek wyszedł z otchłani. Rzucił urok na naszego przyjaciela.

PIESEK
Teraz siedzi pogrążony w rozpaczy, nie wiadomo, z jakiego powodu.

KOTEK
Płacze tylko, wzdycha, ze smutku usycha.

PIESEK
Nie rozmawia, nie je, w oczach nam marnieje.

KOTEK I PIESEK
W tobie nadzieja czarodzieju!

CZARODZIEJ
A zatem to poważna sprawa! Smutek znowu świat nawiedził, – że też mnie tutaj nie odwiedził. Ale nie traćmy czasu! Gdzie jest wasz przyjaciel?

KOTEK
Siedzi na skraju lasu

PIESEK
Wrona go pilnuje.

CZARODZIEJ
No, to w drogę

(Piosenka. Czarodziej wędruje, za nim Duchy, Kotek Piesek i chatka śmieszka)

SCENA 4

CZARODZIEJ
No i mamy smutasa!

DUCH ŚMIECH 1
Mały, nos do góry!

DUCH ŚMIECH 2
Zobaczysz słońce i chmury!

DUCH ŚMIECH 3
Zobaczysz kawałek błękitnego nieba!

DUCHY
Smucić się nie trzeba!

CZARODZIEJ
Czarne myśli odgonimy i radość życia przywrócimy!

Czaruje, a Marek powoli podnosi się, podnosi głowę, rozgląda się, przeciera oczy.

MAREK
Gdzie ja jestem? Kotek? Piesek?
Co się stało?

KOTEK
Powrócił nasz dawny Marek!

PIESEK
Mareczek powrócił

CZARODZIEJ
Od tej pory nigdy nie będziesz się już smucił!

(Optymistyczna, radosna piosenka. Wszyscy schodzą ze sceny. Zostaje na niej tylko Czarodziej Śmiech.)

CZARODZIEJ ŚMIECH

Uśmiech najkrótszą, najprostszą jest drogą, do szczęścia, do ludzkich serc. Świat się piękniejszy otworzy przed tobą, gdy tylko uśmiechniesz się. Głowy do góry dzieciaki!

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Jak Smutek ze Zgryzotą po świecie wędrował

Dorota Dankowska

 Jak Smutek ze Zgryzotą po świecie wędrował

Na motywach baśni Elizy Orzeszkowej


Występują:
·       Smutek
·       Zgryzota
·       Kobieta 1
·       Kobieta 2
·       Dziewczyna
·       Gospodarz 1
·       Gospodarz 2
·       Wesołość
·       Prawość
·       Pracowitość
·       Mądrość
·       Dobroć
·       Dobroć 1
·       Dobroć 2


Dekoracja: Chałupy wiejskie, płot, drzewa









SCENA 1

Akcja toczy się na drodze wiejskiej. Ludzie wychodzą ze swoich domów i wykonują czynności gospodarskie. Kobiety wieszają pranie, gospodarz zamiata podwórze. Słychać spokojną muzykę. Nagle na scenę wbiega zdenerwowana dziewczyna przeraźliwie wołając.

DZIEWCZYNA:
Ludzie, ludzie! Smutek do nas wędruje. Chowaj się kto może!

GOSPODARZ 1:
Jesteś pewna?

DZIEWCZYNA:
A co mam nie być pewna? Smutek to. A Zgryzota tuż przy nim drepcze. Od razu ich poznałam. Czarne chmury nad nimi. Gdzie tylko Smutek spojrzy a wszystko staje się przygnębione i posępne. Ptaki przestały śpiewać. Drzewa zaczęły gubić liście, zwierzęta pochowały się do swoich nor. Oj Smutek to, Smutek a z nim razem Zgryzota

KOBIETY:
A to nieszczęście. Co my teraz zrobimy? Co my teraz poczniemy? Widmo ponure z otchłani wyszło!

GOSPODARZ 1:
Ano wyszło widmo ponure z otchłani.

KOBIETA1:
Włóczy się po świecie, aby wszystko co na nim wzrasta uczynić ciemnym i trującym.

WSZYSCY:
Ciemnym i trującym. Skrzeczącym i zgryźliwym.

GOSPODARZ 2:
Daleko są jeszcze?

DZIEWCZYNA:
Nie. Już są koło tamtego lasku.

LUDZIE:
Ratuj się kto może!

KOBIETA 1
Biegnij no dziewczyno po Wesołość i jej siostry. Może one coś poradzą.

KOBIETA 2
Chowaj się kto może!

Ludzie rozbiegają się do swoich domów. Słychać muzykę .

SCENA 2


Na drodze wiejskiej pojawia się Smutek. Rozgląda się wokoło, a tu nie ma żywego ducha. Zatrzymuje się pośrodku sceny.


SMUTEK:
Ludzie na mój widok uciekają. Zamykają przede mną swoje domy.

ZGRYZOTA:
Myślą, że przed Smutkiem uciekną.

SMUTEK
Kiedy ja, Smutek na świat wychodzę – nikt przede mną się nie schowa.

ZGRYZOTA:
Moja już w tym głowa!

WESOŁOŚĆ:
Wbiega na scenie chichocząc i tańcząc. Obiega Smutek dookoła.
Kogo my tu mamy? Smutek! Jak bum cyk, cyk! Smutek we  własnej osobie. I... I panna Zgryzota podryguje koło płota.
Chichocze. A czego To pan Smutek po świecie szuka i ludzi straszy?

ZGRYZOTA:
Odejdź Wesołość. Nic tu nie zdziałasz.!

WESOŁOŚĆ
Mnie pewnie szukasz. Smutek i Wesołość to znakomita para (Śmieje się). Patrz jaka jestem zgrabna i ładna! Nie to co ta... ( wskazuje na Zgryzotę) Umiem śpiewać srebrzyście i tańczyć prześlicznie. Umiem śmiać się z byle czego....(Cichocze.)

SMUTEK
Nie ciebie szukam.

WESOŁOŚĆ
Ach ty stary nudziarzu! Przypatrz się mi dobrze! A teraz ruszaj stąd w bory lasy, bo tu ja króluję!

Smutek zdjął swój kapelusz. Zerwał się wiatr. Słuchać smutną zatrważającą muzykę. Wesołość zasłania się przed Smutkiem, który z groźną miną naciera na nią. Towarzyszy mu Zgryzota.  Wesołość potyka się i przewraca, następnie przestraszona podnosi z podłogi i zbiega ze sceny.
Na scenę wychodzą ludzie i śpiewają:

Chodzi smutek i zgryzota -  tralalalala
Już są we wsi koło płota -  talalala
I tak sobie rozmawiają -  tralalala
Kogoś tutaj wciąż szukają -  tralalala
Pochowali się ludziska – tralalala
Nie chcą patrzeć na nich z bliska – tralalala
Chodzi smutek i zgryzota – tlalalala
Przy chałupce koło płota – tralalala

SCENA 3

Słychać spokojną muzykę. Smutek zagląda do różnych domów. Przy nim drepcze Zgryzota, kiedy na scenę wchodzi Prawość i Pracowitość.

PRAWOŚĆ
Witaj miły Smutku!

SMUTEK:
Prawość. Miło cię widzieć. Przed chwilą Wesołość tu była i...

PRAWOŚĆ:
Ach Wesołość! Wesołość jest milutka, lecz płochą istotką. Ja jestem prosta, czysta i wyrosła niczym topola. Mnie pewnie szukasz.

ZGRYZOTA:
Jesteś zbyt wyniosła, zbyt dumna......

PRAWOŚĆ:
Nic mnie nie splamiło. Żadne kłamstwo, żadna krzywda. Jestem czysta. A zatem może mój widok uwolni świat od twojej obecności Smutku.

SMUTEK:
Szanuję cię o Prawości i przyznaję, że gdybym cię wiele razy na swej drodze nie spotykał moje szaty byłyby jeszcze czarniejsze, a los ludzki jeszcze smutniejszy. Ale nie ty jesteś istotą, której szukam.

ZGRYZOTA:
(Podchodzi do Prawosci i z ironią)
Słyszysz przecież, nie ty ..... Ty nie masz władzy, która może nas strącić do odchłani.

Prawość odchodzi ze spuszczoną głową. Z domów wychodzą ludzie i śpiewają:

Chodzi smutek i zgryzota -  tralalalala
Już są we wsi koło płota -  talalala
I tak sobie rozmawiają -  tralalala
Kogoś tutaj wciąż szukają -  tralalala
Śmiech, wesołość przepędzili tralalala
Prawość czystą zawstydzili – tralalala
Chodzi smutek i zgryzota -  tralalalala
Krążą we wsi koło płota -  talalala

SCENA 4

PRACOWITOŚĆ:
Dosyć tego Smutku. Całe życie ciężko pracuję. Wiesz przecież – wysiłek i praca – to się opłaca. To ja utrzymuję wszystko przy życiu i dostatku. Jestem pierwszą uczennicą i pomocnicą samej Natury. Beze mnie nikt i nic trwać, żyć, myśleć, wynajdować, tworzyć nie może. A zatem spójrz na mnie i zmiataj stąd do nicości, do otchłani.

ZGRYZOTA:
Żartujesz chyba! Przed Tobą Smutek ma chylić czoło? Pracowitość – przecież my stale ci towarzyszymy. Tak zajęta pracą, że nie zauważyła.

SMUTEK
No cóż. Szanuję ciebie Pracowitość. Jednakże Zgryzota dobrze zauważyła. Ty i ja wspólnie chodzimy po tej ziemi. Wielu pracowitych w smutku i rozpaczy pogrążam. Nie ciebie zatem szuka. Nie ty możesz sprawić, że wrócę na odpoczynek do otchłani.

Muzyka smutna i spokojna. Pracowitość skłania nisko głowę i wolno odchodzi.

SCENA 5
Na scenę wbiega grupa taneczna. Przedstawiają krótki taniec. Kiedy rozbiegają się, na scenę majestatycznym krokiem wchodzi Mądrość.

MĄDROŚĆ
Pracowitość z łzami odprawiłeś – smutną prawdę jej wskazałeś.

SMUTEK
Witaj Mądrość! Bez ciebie świat byłby ciemny i w swej niewiedzy brnął dalej.

MĄDROŚĆ:
Nauczam wszystkich, jednakże noszę w sobie rozterki. Wiem, że nic nie wiem.
Widzisz więc Smutku, że blisko spokrewnieni jesteśmy. Jesteśmy niemal jak rodzeństwo zrośnięte sercami.

SMUTEK
Ty jesteś światłem świata, ja jestem jego zmrokiem. Nie ciebie jednak szukam.

ZGRYZOTA:
Nie ty możesz nas do otchłani zawrócić.

SCENA 6

Na scenę kolejno wychodzą wszyscy aktorzy. Ustawiają się w półkolu. Śpiewają:

Chodzi smutek i zgryzota -  tralalalala
W swoich myślach wciąż się miota -  talalala
Do otchłani chce powrócić -  tralalala
Ludziom troski chce ukrócić -  tralalala
Chodzi smutek i zgryzota -  tralalalala
Krążą we wsi koło płota -  talalala
I tak sobie rozmawiają -  tralalala
Kogoś tutaj wciąż szukają -  tralala

WESOŁOŚĆ:
Jesteś Smutku jadem tej ziemi

PRACOWITOŚĆ
Jesteś jej brzemieniem

PRAWOŚĆ:
Jesteś żałosny

LUDZIE:
O, widmo ponure! Po co wyszedłeś z otchłani?

KOBIETA 1:
Nie chcemy ciebie

KOBIETA 2
Nie chcemy

GOSPODARZ 1
Odejdź, prosimy

GOSPODARZ 2
W pokorze wszystko znosimy

DZIWCZYNA
Nie chcemy chorób, burz, tęsknot i trosk.

LUDZIE:
Odwróć od nas swój wzrok!

MĄDROŚĆ
Słyszysz Smutku? Zdradź nam, kogo poszukujesz?

SMUTEK:
Ty jesteś Mądrość. Być może dasz mi skuteczną wskazówkę  i  żyjących  ode mnie uwolnić potrafisz. A zatem słuchaj – od wieków szukam Dobroci.

Szmer. Każdy powtarza głośnym szeptem „Szuka Dobroci”. Zmieniają swoje miejsca w półkolu.

MĄDROŚĆ:
Ależ Smutku! Wszystkiego spodziewać bym się mogła, niż tego, co mi powiedziałeś. Dobroci szukasz! Rozejrzyj się wkoło. Wiele jest istot noszących to imię. Nikt już nawet nie pyta o Dobroć. Przyprowadzę ci jedną.

WSZYSCY:
Dobroć, Dobroć, Dobroć, Dobroć!

Na scenę wchodzi kolejna postać – Dobroć. W pokorze klęka przed Smutkiem.

SMUTEK:
Nie, to nie ona!

ZGRYZOTA:
Tę znamy od dawna!

Smutek:
Samozwańczo nazwała siebie Dobrocią.

ZGRYZOTA:
Wiele ma imion.

SMUTEK:
A tak naprawdę zwie się: Nijakość i Bierność. Ona nie jest Dobrocią.

MĄDROŚĆ:
A zatem wzywam drugą!

WSZYSCY:
Dobroć, dobroć dobroć!

Wchodzi kolejna postać. Tańczy w rytm lekkiej muzyki. Wreszcie zatrzymuje się przed Mądrością.

DOBROĆ 2
Jestem Pani. Wzywałaś mnie.

MĄDROŚĆ:
Spójrz, Smutku!

SMUTEK:
To ma być Dobroć? Spójrz na nią! Oczy ma pełne pychy i zawiści. (Do postaci)
Jak śmiesz nazywać się Dobrocią! Ty zwiesz się Złość i Obłuda!

WSZYSCY:
Och!!!!!!!!

Postać ucieka ze sceny w popłochu.

MĄDROŚĆ:
Przestań Smutku, przestań!

SMUTEK:
Gdyby Dobroć, której szukam zapanowała nad tą krainą, moja wędrówka, byłaby skończona. Wraz z mnóstwem ciemnych istot mógłbym powrócić do otchłani i wypoczywać.
A tak muszę dalej wędrować.

MĄDROŚĆ:
Lituję się nad tobą mój bracie, a zarazem nad wszystkim, co żyje.

SMUTEK:
Sugerujesz, iż tej istoty nie ma na świecie?

MĄDROŚĆ:
Nie wiem

Wszyscy śpiewają:
Chodzi smutek i zgryzota -  tralalalala
A z nim chmury, deszcz i słota -  talalala
I tak sobie rozmawiają -  tralalala
Gdyż dobroci wciąż szukają -  tralalala

Muzyka. Smutek zdejmuje kapelusz i rozsiewa troski. Na kogo spojrzy, do kogo podejdzie, ten wolniutko osuwa się na podłogę. Kiedy wszyscy są odrętwiali w smutku, Smutek spogląda na scenę, macha ręką i odchodzi.Na scenę wchodzi Dobroć.

DOBROĆ
Słyszałam, że Smutek tędy przechodził. Muszę go szybko dogonić zanim zal i zartwienia cały świat opanują. Hej, wy zaśpewajcie coś miłego i wesołego. Niechaj radują się serca. A ja Smutek do odchłani zaprowadzę i do snu utulę.

Odchodzi. Radosna wesoła piosenka z elementami tańca.